sobota, 16 września 2017

L'Aquila - Atri - Rodi (Gargano)

Noc w pałacu była, mimo centrum miasta i otwartych okien na dziedziniec, bardzo cicha. Nie ma tu przecież żadnego ruchu. Dopiero rano dało się słyszeć tu i ówdzie trwające prace budowlane.
Paolo ma umowę z barem pod Katedrą. Zjedliśmy tam pyszne włoskie śniadanie, słodkiego croissanty i cappuccino. Prace na placu trwają. Dzisiaj już zaczęło mi się wydawać, że niebawem ten fragment miasta będzie jak dawniej (a raczej jak nowy).
Rano Paolo polecił nam górskie drogi w Gran Sasso, idealne na motocykl. Kusząca propozycja, ale zostawiłem ją na następny raz. Wycieczka zajęłaby nam cały dzień, a po południu miało padać. Poza tym to co mnie się podoba, Małgosi zapewne mniej. I tak ją podziwiam. Pożegnaliśmy Paolo. Życzymy mu jak najlepiej w realizacji jego planów odtwarzania L'Aquila. Oprócz dokończenia odbudowy pałacu zamierza w swoim ogrodzie nieopodal wybudować basen i otworzyć Spa. Poza tym zachęca sąsiadów do jak najszybszego przywrócenia świetności domom przy fontannie. Gran Sasso to wysokie góry, najwyższy szczyt ma powyżej 2900 m npm. Tym razem przejechaliśmy pod górami tunelem (ponad 10 km długości).
Na kawę zatrzymaliśmy się w pięknym Atri.
Z głównej drogi zjechaliśmy na Costa dei Trabocchi. Trabocco to konstrukcja drewniana ustawiona na skale, z której na noc zarzucane były sieci. Rybacy, których nie było stać na lodzie, w ten sposób sobie radzili. W tej chwili to romantyczne wspomnienia.
Wjechaliśmy na Półwysep Gargano. To już region Apulia (Puglia), który rozpościera się aż do końca obcasa włoskiego buta. Zatrzymaliśmy się w Rodi, pierwszym z kurortów, dość pustych już po sezonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz