piątek, 15 września 2017
Asyż - Norcia - L'Aquila
Po śniadaniu obejrzeliśmy Asyż jeszcze raz, przy świetle dziennym.
Zaczęliśmy od wnętrza Bazyliki Świętego Franciszka, która poprzedniego wieczora była już zamknięta.
Wiele kościołów budowanych w tamtej epoce i w tym regionie, miało dwa poziomy. Dolny, niski kościół przypomina raczej kryptę i jest wypełniony lasem kolumn, podpierających strop.
Średniowieczne miasteczko na wzgórzu widziane z głównej drogi na południe od Asyżu. Nie mogliśmy się oprzeć, aby tam podjechać.
Nazywa się Trevi. Piękne i spokojne. Zjedliśmy tam lunch.
Kolejny nasz postój to Norcia. Miasteczko zostało poważnie uszkodzone przez trzęsienia ziemi w zeszłym roku, w sierpniu i październiku. Podobnie jak nieodległe Amatrice. Zginęło niestety wtedy ponad trzydzieści osób. Najważniejsze obiekty są odbudowywane, w tym katedra Świętego Benedykta, ale spora część miasta nadal pozostaje wyludniona i zamknięta.
Z Norcii wyjechaliśmy błądząc w labiryncie uliczek. Nie sposób przestrzegać tu zakazów ani wyznaczonych kierunków. Ruch zresztą jest minimalny. Droga do Amatrice pozostaje nadal zamknięta.
Po dwóch godzinach jazdy bocznymi drogami przez dzikie góry do jechaliśmy do L'Aquila, stolicy regionu Abruzja. To nieduże, siedemdziesięcioro tysięczne miasto, położone na wysokości 700 m npm, zostało potwornie zniszczone przez trzęsienie ziemi w 2009r. Zginęło wtedy ponad trzysta osób. Przyznam, że nie bardzo o tym pamiętałem. Patrząc z oddalenia, na wzgórzu, na którym położona jest stara część miasta, zdadziwia las dźwigów. Po wjechaniu w ciasne uliczki, skala zniszczeń szokuje. Trudno uwierzyć, że minęło już ponad osiem lat. Główne ulice to niekończący się płac budowy, większość domów nadal pozostaje w zgliszczach lub jest podpartych rusztowaniami, zamkniętych przed wejściem tablicami "zona rossa".
Nocleg mieliśmy zarezerwowany w Palazzo Rustici z XVI w, parę kroków od Katedry. Nie zaryzykowałem jednak, aby z Placu Duomo pojechać motocyklem bez rozpoznania. I słusznie. Ulicą, przy której stoi Palazzo, mogą się przecisnąć w tunelu obudowanych rusztowań tylko przechodnie.
Palazzo jest odbudowany. Przed nim jednak rumowisko, piękna niegdyś fontanna jest potrzaskana, z sąsiednich budynków pozostały szkielety. Jak pięknie wyglądał ten zakątek miasta pokazują zdjęcia z Google maps 2017. Google nie pokazuje zgliszcz. I słusznie. Miasto się podniesie przecież.
Właścicielem Palazzo jest przemiły Paolo. Jak mówi, był jednym z pierwszych, którzy wzięli się za odbudowę. Jego pałac zostal otwarty (w części) jako elegancki B&B kilka miesięcy temu. Paolo wskazał nam prostą restauracyjkę, jedyną w okolicy, gdzie możemy zjeść kolację. Zapytałem, czy w nocy potrzebna jest latarka. Pytanie naiwne, i niestosowne. Dla mnie krajobraz przypominał sceny z filmów wojennych. Paolo od ośmiu lat wkłada serce, czas i pieniądze, żeby przywrócić ten kawałek miasta do życia. Dla przybysza, który niewiele wie, te zmiany są jednak trudno dostrzegalne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz